Dzisiaj postanowiłem podzielić się z Wami kilkoma refleksjami na temat szwedzkiego jedzenia i opowiedzieć o paru moich spostrzeżeniach.
1) Mleko do obiadu: Szwedzi piją bardzo dużo mleka. Nie mówię tu o dzieciach, tylko o osobach dorosłych :-) U nas w Polsce to dość rzadkie, a w Szwecji w dalszym ciągu uważa się, że mleko jest bardzo zdrowe. Spór o to, czy mleko nam szkodzi czy nie, jest odwieczny, więc nie będę się w niego zagłębiał. Tu, gdzie ja pracuję, jest paru entuzjastów mleka - całkiem sporo osób pije mleko do obiadu. Błeee :P
2) Kawa: Szwecja to jeden z krajów o najwyższym spożyciu kawy na mieszkańca. Kawę pije się nie do jedzenia i po jedzeniu :-) Zresztą przerwa na kawę to absolutna świętość. Jeśli podczas przerwy na kawę w pracy zdecydujemy się napić herbaty, wzbudzimy niemałą sensację :-D
3) Żurawina do mięsa: kojarzycie köttbullar, czyli tak zwane "kulki mięsne". Szwedzi często jedzą je z żurawiną. Mnie osobiście nie pasuje takie połączenie i jem żurawinę po mięsnej części obiadu, ale znam polskich entuzjastów takiej mieszanki. W sumie to pewnie żadna nowość, bo w polskiej IKEI też znajdziecie to w menu :-)
4) Kroppkakor: mniammmm, uwielbiam! Coś jak pyzy, z mięsnym nadzieniem i wyraźnie wyczuwalnym smakiem majeranku. Musicie koniecznie spróbować. Jeśli wybieracie się na wypad do Szwecji, to kroppkakor powinniście znaleźć w większości tradycyjnych, szwedzkich restauracji.
Źródło: koket.se |
5) Pierniki (pepparkakor): są o wiele cieńsze i bardziej kruche od polskich. Dodatkowo mają intensywnie korzenny (i bardzo słodki) smak. Idealne do gorzkiej kawy!
Źródło: dagenstips.org |
6) Lunch: to, podobnie jak kawa, rzecz święta dla Szwedów. Przerwa na lunch w większości miejsc pracy wynosi 30-60 minut. Szwedzi z reguły nie przygotowują sobie lunchu, tylko kupują go na miejscu.
A może wy macie jakieś spostrzeżenia/obserwacje związane z jedzeniem w Szwecji? Jeśli tak, to dajcie znać w komentarzach!
Do sklikania w przyszłym tygodniu!